wtorek, 12 sierpnia 2014

Ekwador 2014

Podróż Chóru Akademii Morskiej do Ekwadoru

21.07.2014 r.- 05.08.2014 r.

FOTORELACJA


Po raz pierwszy mieliśmy okazję pojechać tak daleko, ba! Pierwszy raz mieliśmy okazję pojechać poza Europę.
Do wyjazdu przygotowywaliśmy się cały rok. Szukaliśmy lotów, później pieniędzy i sponsorów. W rezultacie przeżyliśmy chyba najbardziej intensywny pod względem koncertów sezon artystyczny, w 10-letniej historii zespołu.
Czy było warto? Sprawdźcie, oglądając naszą fotorelację!


21.07.2014 r. godzina 06:10
Pierwszy etap naszej podróży: Berlin-Lizbona. 
Czeka nas tak długa i daleka podróż, a w głowach jedno pytanie:
Co się tam wydarzy?

21.07/22.07(?), godzina ?
Przesiadka w Lizbonie i długi lot. To jeszcze nie Ekwador, to dopiero Bogota...
Przelecieliśmy już 0 km, do Bogoty jeszcze tylko 7521 km... :)


Kolumbia i wielkie szczęście: czuliście kiedyś taką ulgę, kiedy po 10-ciu godzinach lotu znajdujecie na taśmie swoją walizkę? 
   Maciek jednak jej nie poczuł, bo jego bagaż utknął w Portugalii, a do rąk właściciela doleciał dopiero po tygodniu...:)


Bogota, a raczej jedynie kawałek lotniska. Po 10-ciu godzinach lotu, czas na 7 godzin czekania na lotnisku na samolot do Quito.
Trzeba ten czas jak najlepiej wypełnić!


Okazało się, że większość zagospodarowała go właśnie tak:

Lub tak:


Pani Dyrygent też chciała mieć zdjęcie w Kolumbii. Może wstawi na Facebooka? :)


Grzegorz "Prezes" Kozłowski zaraz poszedł w jej ślady.




QUITO



Wreszcie u celu! Zmęczeni, ale szczęśliwi jesteśmy w Quito! :)


22.07.2014 r., godzina (ZA)wczesna

Ledwie się obudziliśmy, ledwo słońce dostało się do pokoju, a Fernando już układa z nami plan dnia! Zero litości! Ale jak tu spać, kiedy Ekwador czeka!



Jak można leżeć w łóżku skoro Quito takie piękne?







Nie tylko miasto na nas czekało. Nasz pierwszy cel:
Równik.




Widok zapierał dech, a świadomość, że jesteśmy na dwóch półkulach jednocześnie-bezcenna!
Która z pań nie marzyła, żeby kiedyś zostać modelką?








Ahh, ci paparazzi!...



...Są wszędzie!





A może zdjęcie z lamą? To może chociaż z Pauliną? :)
P. S. Tak, ona na pewno żyje:P




Znalazły się również fanki motoryzacji w niebanalnym wydaniu.





Natalia i Weronika pokazują pełen profesjonalizm. Pozowanie mają we krwi!




Lena znalazła nową koleżankę Lamę. Lama i Lena zgrany duet.





Michał wziął udział w zawodach w "Ustawianiu Jajka Na Zbyt Wąskim Do Tego Zadania Gwoździu" i zajął miejsce... miejsce.

Wygrali wszyscy!



CHAMy jak zwykle wszędzie robią dużo zamieszania... Ale zdjęcie z "dziubkami" mamy chyba z każdego wyjazdu ;)

23.07.2014 r.


.... a dzielnica wydawała się taka spokojna.






Czas na stare miasto i La Cathedral - piękną katedrę, wzorowaną na słynnej, paryskiej Notre Dame.








Grzesiu zazwyczaj w otoczeniu Pań.
Jak widać warto być prezesem!






Tak piękne wnętrze katedry, z tak piękną akustyką - no i jak tu nie zaśpiewać?





Najpierw katedra, teraz stare miasto.... te CHAMy są wszędzie!


Piesek też chętnie z nami pozował!






Popularnych ostatnio "selfie" nie zabrakło również u nas.




Żegnamy Quito tylko na chwilę. Czas na koncert!








Czy ten autobus nie wygląda trochę podejrzanie? Adam ma pewne wątpliwości...





Uff, dobrze, że jesteśmy u celu. To po koncercie a Ambato przez godzinę pozowaliśmy do 
zdjęć z publicznością. W Ameryce Południowej mamy zdecydowanie najbardziej oddaną publiczność! :)






Pobyt w Quito to również koncerty na Uniwersytecie Katolickim  w Quito :)





Tyle pięknej muzyki w jednym miejscu, spójrzcie tylko na nasze miny!





Twarz Maliny mówi sama za siebie: "To było świetne!"








24.07.2014 r. poranna wyprawa na wulkan


Hej ho, hej ho, pod górę by się szło!
No dobrze, iść pod górę wcale nie było tak łatwo, ale zdecydowanie warto!




Ekscytacja sięga zenitu!




No to w drogę!




Nasz chórzysta Karol niechętnie pozował do zdjęć. Ale zasłużył bez wątpienia na dyplom za odwagę, pokonując swój lęk wysokości :)



Na górze czekał na nas taki widok. Pięknie, prawda?






Jedni są już u góry, inni wciąż czekają...









Musicie pamiętać, że nasze panie to prawdziwe gwiazdy!



A nie mówiłam?
Wystarczy spojrzeć na Natalię!






Siła naszej Pani Dyrygent przeraża....






... ale jest też dobra i łagodna jak lama...yyy owieczka :)






Szybko znajduje wspólny język z innymi. Lamami również.









Takie atrakcje to to, co chórzyści lubią najbardziej....





25.07.2014 r. Muzeum Guayasamina

Jeżeli wyobrazicie sobie miejsce ważne nie tylko dla mieszkańców Ekwadoru, ale dla całej Ameryki Południowej - to Muzeum Oswalda Guayasamina to właśnie takie miejsce.



A my wraz z chórami z Argentyny, Brazylii i Puerto Rico mieliśmy zaszczyt tam zaśpiewać!








26. 07.2014 r. Finałowy koncert galowy

Cały dzień przygotowań, kilkugodzinny koncert i tylko jedno, ale za to wspólne zdjęcie.
To dowód na to, że działo się tak dużo, że zabrakło czasu na wyjęcie aparatów ;)


Czas pożegnać Quito. Wyruszamy do Guayaquil!


27.07.2014 r. podróż z północy na południe Ekwadoru

Temperatura rośnie, powietrze gęstnieje, a dookoła... dżungla.





Nam jednak niestraszne żadne przeszkody. Docieramy do Guayaquil!



GUAYAQUIL



28.07.2014 r. spacer po Guayaquil




Miasto natychmiast zostało zdobyte!










Lenie i Weronice przypomniał się Titanic?





29.07.2014 r. Uniwersytet w Guayaquil



We wtorkowy poranek mieliśmy okazję koncertować na wydziale Matematyczno-Fizycznym Uniwersytetu w Guayaquil.
Nasze piękne dziewczyny były rozchwytywane przez tamtejszych studentów i pozowały do niezliczonej ilości zdjęć :)


Nie dość, że tłoczne i gwarne to jeszcze kolorowe. Takie jest Guayaquil.

A jakie rozśpiewane!

Miasto koncertami stoi!





Jeżeli mowa o koncertach... w tej pięknej auli śpiewaliśmy i słuchaliśmy koncertów innych chórów.

Nie za dużo dobrego? :)






Na pewno nie dla nas i dla ekwadorskiej publiczności. Co wieczór sala była pełna!





30.07.2014r. Park Iguan


Każdy w Ekwadorze znalazł swoją "bratnią duszę".












Po sesji z iguanami czas na pyszną kawę!





30.07.2014 r. Rezerwat Historyczny

Parque Histórico de Guayaquil - jeżeli chcecie podziwiać egzotyczne rośliny i zwierzęta to tylko tam!











Fotografowie w pełnym rynsztunku i gotowości bojowej!





Ale co to? Czyżby ktoś tu robił małpie figle?




Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Lub banan od... bananowca.






Po krótkim odpoczynku...




... czas na kolejne zdjęcie!




I kolejne....




... i kolejne...






Czy już dzwonili z Vogue'a, że odkryli nowe twarze?






Było tradycyjne selfie - jest też zbiorowe selfie w lustrze.






Kto tam? Czyżby to nasi przyjaciele z Argentyny?








Po zdjęciach, spacerach i ogólnej zabawie - czas na śpiewanie.
Nasz koncert galowy.

Adam "Protokolant" Baran w stanie gotowości.





Ta mina podczas próby to dobry omen?




Tak prezentowaliśmy się podczas koncertu galowego ;)

31.07.2014 r. Zasłużony odpoczynek!

Po męczących koncertach nadszedł czas na rejs po rzece Guayas słynnym C. Morganem


Nasi przyjaciele z Puerto Rico też tam byli, też tańczyli!








Można też załapać trochę słońca...




Pani Dyrygent uczy się salsy!








Wieczorny spacer i pytanie: jakie przywieźliśmy pamiątki? Spokojnie, był czas na zakupy!

Czy Weronika i Lena kupiły to WSZYSTKO?


Wszystko nie, ale razem z Natalią wykorzystują wszystkie okazje do zabawy!

Nawet pomnik skłania do wygłupów.






Aż dziw, że po pokonaniu ponad 400 schodów na latarnie mamy siłę skakać...





01.08.2014 r. Wyprawa na plażowanie!


Po rejsie i pamiątkach, spacerach i koncertach... wyprawa na wieloryby!

Spokojnie - nikt tu na nikogo nie poluje a jedynie podziwia. Jesteśmy gotowi do rejsu!

Dobry kapok nie jest zły. W zasadzie... żaden kapok nie jest zły. Bezpieczeństwo przede wszystkim!









Jest! W końcu! Olbrzymie cielsko wyskakuje ponad powierzchnię i TRACH! ... uderza znów w taflę wody.

Co za spektakl!









Humbaki znużone już nieco krótkim pokazem odpływają, a my płyniemy do brzegu.





Zanim jednak znów znajdziemy się na plaży trzeba jeszcze zobaczyć rafę! Ile razy w życiu ma się taką okazję?









Zmęczeni, lecz szczęśliwi, nieoszczędzani przez spienione fale znów stanęliśmy na lądzie.





Na obiad - owoce morza. 








02.08.2014 r. Finałowy koncert galowy
A wracając do śpiewania... panowie w mundurach robili furorę! Każda dziewczyna za nimi wzdychała...






Panie też były rozchwytywane, szczególnie jasnowłose. Wymiana czapek, wymiana...chórzystek?




Owszem, ale tylko na zdjęciu. A tych znów było co nie miara. Zdjęcia z przyjaciółmi to najlepsza pamiątka!



Z tymi wszystkimi ludźmi mieliśmy okazję wspólnie stanąć na scenie i zaśpiewać "Cancion de la amistad"



03.08.2014 r. Koncert u konsula honorowego


To nasz ostatni dzień pobytu w Ekwadorze. Myślicie, że zmęczeni wylegujemy się w hotelu? Ależ skąd!

Zostaliśmy zaproszeni do posiadłości polskiego konsula honorowego, Francisco Rizzo Pastor.








Po krótkim koncercie był czas na odpoczynek.







Jak na chór morski przystało - odpoczynek w wodzie!





Niektórzy w wodzie, niektórzy na brzegu - wszyscy świetnie się bawili.
















  1. Sesje zdjęciowe w wodzie, gdzie kamienie tak śliskie, że równowagę nawet linoskoczek utrzyma z trudem.
  2. Sesje zdjęciowe wśród bambusów, gdzie nie tylko pajęczaki niebywałych rozmiarów, ale też wszelkie inne żyjątka czyhają na każdym kroku.





Nam to wszystko niestraszne! Kpimy sobie z niebezpieczeństw!




Panią Dyrygent nosimy na rękach!









No dobrze... wytrwali jesteśmy i nieustraszeni, ale krótka siesta przyda się każdemu.














Zaraz, czy ktoś mówił siesta?







Na każde pytanie tylko jedna, uniwersalna odpowiedź:

siesta, no. fiesta, si!








Ostatnia kolacja, w jednym z niewielu otwartych późnym wieczorem miejsc w Guayaquil.




A to kto? To przecież Ferdziu, nasz nowy przyjaciel! Zaraz tu jest ich aż dwóch!
Nasz nowy nabytek, pluszowa lama, na cześć Fernanda nazwana została pieszczotliwie FERDZIU :)





03.08.2014 r. czas wracać do domu!

Żegnamy naszych przyjaciół z Quito.

Mamy nadzieję, że wkrótce znowu się zobaczymy!

Czas na pożegnanie z Ameryką Południową. Jesteśmy w Bogocie i ten własnie samolot zabierze nas do Europy.

Przymusowy postój w Lizbonie, ale jakże ciekawy. Być tam parę godzin i siedzieć na lotnisku?!
Trzeba to wykorzystać!











Po krótkim, ale intensywnym pobycie żegnamy piękną Lizbonę.




A ten ostatni lot kończy tą niezwykłą i pełną wrażeń podróż...